Menu Zamknij

Darmowe programy graficzne online

Specjalistyczne programy graficzne kosztują od kilkudziesięciu złotych (np. za miesiąc abonamentu) do kilku tysięcy (za pełną licencję). Nie każdy wie, że w sieci jest mnóstwo programów dostępnych całkiem za darmo. Niektóre z nich mają opcje premium, inne pozostają w 100% bezpłatne.

Przyjrzymy się dzisiaj kilku z nich. Przetestuję je pod kątem:
  • pierwszego wrażenia (jak się coś w sieci nie spodoba, to najczęściej klikanym piktogramem jest krzyżyk)
  • intuicyjności (nie ukrywajmy, najczęściej od programu online oczekujemy, że wejdziemy, rozejrzymy się i będziemy w stanie od razu coś stworzyć)
  • jakości interfejsu (czy jest na sali ktoś, kto lubi brzydkie programy?)
  • dostępnych funkcji (to chyba najważniejsze!)
Na testy każdego programu daję sobie około 30 minut. Czas, start.

PixlrEditor

Piewsze wrażenie

5/5
PixlrEditor wygląda nowocześnie i przywodzi na myśl typowy program graficzny. Już na starcie widać podgląd interfejsu i różne opcje, które pozwalają rozpocząć pracę.

Intuicyjność

2/5
Trzeba trochę znać się na programach graficznych, żeby obsługiwać ten tu. W przeciwnym razie testowanie różnych funkcji oraz ich nauka zajmie nam kilka godzin.
Postanowiłam narysować obrazek, tak od zera. Biorę „do ręki” ołówek. I tutaj miłe zaskoczenie – bardzo ciekawie i nietypowo się nim rysuje!
Efekt jest jak przy rysowaniu piórem i nawet niezgrabne bazgroły nabierają dzięki temu wdzięku.

Jakość interfejsu

5/5
Jest przejrzysty i estetyczny. Nie mam mu nic do zarzucenia.

Dostępne funkcje

4/5
Opisanie ich zajęłoby sporo czasu. Po lewej typowy dla graficznego programu przybornik. U góry – bardziej specjalistyczne funkcje podzielone na kategorie. Na boku – historia, warstwy, nawigator – czyli narzędzie pomagające w poruszaniu się po programie podczas powiększania obrazu.
Niestety brakuje mi w tym programie funkcji dla osób, które nie są biegłe w posługiwaniu się edytorami grafiki.
Efekt końcowy mojej zabawy:
Ocena ogólna
16/20

PixlrExpress

Piewsze wrażenie

4/5
Wygląda nowocześnie, więc mi się podoba. Nie wiadomo jednak, czego się po tym programie spodziewać, bo na stronie głównej nie ma żadnego zrzutu ekranu, ani nawet opisu przykładowych funkcji. No cóż. Wrzucę zdjęcie z kamerki.
Tak wyglądałam w tym momencie przed komputerem. To było tak idealne, że niczego nie chciałam zmieniać.

Intuicyjność

5/5

Zabawa w tym programie zajęła mi dosłownie kilka minut, bardzo szybko da się obejrzeć wszystkie dostępne opcje i zacząć z nimi eksperymentować.

Jakość interfejsu

4/5
Jak widać na drugim zrzeucie ekranu, interfejs jest bardzo minimalistyczny, aż się przestraszyłam, że nic już więcej tam nie ma. Na szczęście funkcji jest całkiem sporo.

Dostępne funkcje

3/5

Tak jak już wspomniałam, opcji jest więcej, niż się wydaje. To co widać na ekranie głównym, to tylko kategorie. Wystarczy na nie poklikać, aby obejrzeć wszystko, co PixlrExpress ma do zaoferowania.

A oto efekt końcowy mojej zabawy z tym programem. Zdjęcie trochę za ciemne, ale powiedzmy, że efekt zamierzony.

Ocena ogólna
16/20

SumoPaint

Piewsze wrażenie

5/5

Można się zarejestrować lub nie, ściągnąć program, albo spróbować online. Pod spodem jest już podgląd interfejsu, więc można od razu mniej-więcej zobaczyć, czego się spodziewać. Pozytywnie.

Intuicyjność

2/5

Nie będzie łatwo, to nie program dla leszczy. Trzeba znać PhotoScape, Gimpa czy Photoshopa, żeby od razu wystartować z efektywną pracą. Nie można jednak programowi odmówić przejrzystości.

Jakość interfejsu

5/5

Program absolutnie musi dostać najwyższą notę. Wygląda bardzo profesjonalnie i na pierwszy rzut oka widać, że oferuje dużo funkcji.

Dostępne funkcje

4/5

Wymieniać je wszystkie z osobna byłoby ciężko, a i bym wszystkich tym zanudziła. Jak można zauważyć na screenshocie u góry, SumoPaint ma konstrukcję typową dla programów graficznych. Po lewej podręczne menu, służące do rysowania, zaznaczania, wycinania i tak dalej. Efekty i co bardziej skomplikowane opcje są ukryte pod różnymi kategoriami w górnym menu. Po prawej natomiast można wybierać kolory i przełączać się między warstwami.

Brakuje funkcji „dla zielonych”. Nie będą dobrze się bawić w tym programie.

W ramach testu programu zedytowałam zdjęcie z własnego zbioru, wyszło mi coś takiego. Nazwałam to „pierwszy bad trip pluszowych misiów”. Osobiście nigdy nie przeżyłam bad tripa, ale opowieści znajomych są tak fascynujące, jak i straszne.

Ocena ogólna
16/20

Aviary

Piewsze wrażenie

4/5

Już na wstępie zauważam, że to program od Adobe, więc raczej będzie solidny. Nowoczesny design wygląda zachęcająco, ale prócz chwytliwego sloganu i ładnej grafiki nie widać nic, co by wskazywało na właściwości programu.

Intuicyjność

5/5

Jest super, program jest tak zaprojektowany, że prowadzi nas za rączkę.

Jakość interfejsu 

5/5

Decyduję się na opcję edytowania zdjęcia z kamerki. Przede mną bardzo przejrzysty i nowoczesny interfejs – lubię to!

Trochę zabawy z różnymi opcjami i mam coś takiego:

Dostępne funkcje

2/5

Opcji nie ma jakoś szczególnie dużo, ale są te najważniejsze. Do Photoshopa ten program się nie umywa, ale wystarczy do podstawowej obróbki zdjęć na potrzeby portali społecznościowych czy blogów. Skorzystałam z następujących opcji: efekty, naklejki, mem. Efekt końcowy:
Efekt końcowy (+ na szybko dodane logo, bo memy dobrze się… kradną)

Ocena ogólna
16/20

FotoFlexer

Piewsze wrażenie

2/5

Czuję się, jakbym cofnęła się o ponad 10 lat i weszła do internetu – jak to w ogóle wygląda?

Intuicyjność

3/5

Mogę zacząć przygodę z programem na kilka sposobów – załadować własny obraz, wybrać jeden z przykładowych lub zassać zdjęcia z któregoś z portali społecznościowych. Oprócz tego mam możliwość wybrać już na starcie jedną z sześciu specjalistycznych opcji edycji.
Mimo negatywnego pierwszego wrażenia, od początku widzę, jakie mam możliwości i podoba mi się to. Prawdopodobnie w samym programie odkryję ich jeszcze więcej. Początkowo się zraziłam, ale teraz mam ochotę dać FotoFlexerowi szansę, mimo że odbiega on od współczesnych standardów graficznych w sieci. Strona jest nawet dostępna po polsku, choć niestety nie strona główna, ale dopiero sam edytor.

Jakość interfejsu

4/5
Postanowiłam zacząć od edytowania przykładowego zdjęcia. Oto widok, który mi się włączył. Wygląda to całkiem przyzwoicie. Ciągle trochę archaicznie, ale już nie tak źle. Przynajmniej jest przejrzyście.

Dostępne funkcje

4/5
Podstawowe funkcje pomagające w naprawieniu zdjęcia (m.in. korekta czerwonych oczu, przycięcie, wyprostowanie, obrót etc.)
 

Filtry, jak wyjęte z instagrama, pozwalają na szybką edycję bez specjalnej wiedzy graficznej.

Naklejki brzmią i wyglądają całkiem w porządku, sprawdziłam ich wygląd i są miłym dodatkiem do zdjęć. Ale BROKATOWY TEKST? Znów poczułam się, jak w internetowym średniowieczu.

 A tutaj apogeum. I absolutna katastrofa. Wstrętne świecidełka, których nie powinno już tu być od co najmniej kilku lat.

 To chyba nie wymaga komentarza?

A tutaj upiększacze i retuszery 😀

 Coś, co może sprawić, że zdjęcia będą wyglądać zabawnie.

 Zestaw narzędzi dający możliwość pracy z więcej niż jednym obrazem oraz na warstwach.

Opcje dla „geeków’, czyli bajery, którymi można się zabawić

A oto efekt końcowy mojej pracy. Użyłam naklejki-kurczaczka (zmieniłam jego kolor z żółtego na różowy i ciągle wygląda dobrze), poprawiłam kolory zdjęcia na bardziej przygaszone (takie mi się ostatnio podobają), no i doprawiłam blondynce rogi z brokatem. Tych średniowiecznych elementów FotoFlexerowi nie jestem w stanie wybaczyć!
Jeśli ktoś ma dobre wyczucie stylu i wie, do czego użyć programu, wyniesie z niego całkiem ładną pracę. Niestety FotoFlexer umożliwia także kompletne zniszczenie zdjęcia poprzez słabe i przestarzałe efekty, które dawno powinny być z niego usunięte.

Ocena ogólna
13/20

Podsumowanie

Wyszło na to, że programy, które testowałam miały bardzo wyrównany poziom. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że Aviary i PixlrExpress służą bardziej do zabawy obrazkami niż do faktycznej obróbki graficznej. PixlrEditor i SumoPaint mogą z powodzeniem poslużyć do bardziej zaawansowanych działań. Natomiast FotoFlexer, choć z punktu widzenia interfejsu i dostępnych opcji jest nieco zacofany, łączy w sobie cechy edytora profesjonalnego i „dla zielonych”.

Post napisany w ramach zajęć „Sieciowe środowisko pracy”.