Menu Zamknij

Języki w naszej rodzinie

Co jakiś czas ktoś mnie pyta, ile znam języków, albo po jakiemu rozmawiam z mężem.
Postanowiłam odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszym poście! Jak można wywnioskować z poprzednich postów, spodziewamy się dziecka, więc językowa infografika dotyczy całej naszej trójki.

Tata

Oleh zaczął się uczyć języka polskiego w wieku 24 lat, początkowo głównie oglądając w telewizji bajki. 😀 Mając 25 lat przyjechał do Polski na studia. Niedługo później zaczął też pracę. Zdobył w Polsce tytuł inżyniera i pracuje w swojej branży (teleinformatyka). Codziennie w pracy używa trzech języków obcych – polskiego, angielskiego i francuskiego (tego trzeciego głównie biernie – teoretycznie nigdy się go nie uczył, ale ma z nim dużo styczności). Angielski poznał w szkole, teraz uczy się niemieckiego. Rosyjski natomiast zna, ponieważ jest to nieoficjalny drugi język na Ukrainie. Część mediów jest rosyjskojęzyczna, wielu Ukraińców nie zna nawet dobrze ukraińskiego i posługuje się prawie wyłącznie rosyjskim. Oleh jest z zachodniej części kraju – tam mówi się po ukraińsku, często z polskimi naleciałościami. Na wschodzie kraju natomiast dominuje rosyjski.
Oleh jest zdyscyplinowany i nie próbuje się uczyć kilku nowych języków na raz, dlatego jego lista jest krótsza niż moja…

Mama

Ja zaczęłam uczyć się francuskiego będąc niemowlęciem. Mama oswajała mnie z tym językiem, jednocześnie pisząc pracę magisterską na temat osłuchiwania się małych dzieci z językiem obcym. Faktyczną naukę zaczęłam jednak dopiero w wieku 11 lat, wcześniej było kilka prób, ale zapominałam i odmawiałam współpracy. Wczesny kontakt z językiem i tak mi się przydał – nie było u mnie problemów z powtarzaniem słów, miałam też zawsze bardzo poprawny akcent. W piątej klasie miałam jednak okazję przez pół roku uczyć się francuskiego (oraz angielskiego, którego zaczęłam uczyć się rok wcześniej) w szkole międzynarodowej w Strasburgu. Zrobiłam wtedy ogromne postępy w tych dwóch językach obcych. Mogłam już wtedy spokojnie powiedzieć o sobie, że jestem trójjęzyczna, chociaż bałam się trochę rozmawiać po angielsku. Później, w wieku 14 lat na kolejnym półrocznym wyjeździe do Francji znów udoskonaliłam swój francuski (angielski też, choć nie tak w dużym stopniu). Naukę francuskiego kontynuowałam w klasie dwujęzycznej w liceum. Rok po ukończeniu szkoły średniej poszłam do pracy (przerywając wcześniej studia – filologię szwedzką z angielskim na UAM) i dalej rozwijałam znajomość angielskiego i francuskiego. Szwedzki niestety porzuciłam, chociaż mówiłam już prawie komunikatywnie. Kiedy w 2014 roku poznałam Oleha, miałam 22 lata i zaczęłam naukę ukraińskiego, bardziej z ciekawości, dla zabawy (no i żeby mu trochę zaimponować;) ) niż z konieczności – już wtedy bardzo dobrze mówił po polsku. Niemieckiego uczę się sama za pomocą narzędzi online, uczestniczyłam też w dwumiesięcznym intensywnym kursie na poziomie A2 (uważam jednak, że na A2 mam ciągle trochę za mało umiejętności). Hiszpańskiego (którego nie ma na wykresie, bo trudno mi określić swój poziom i używam go głownie biernie) uczyłam się na rocznym kursie w szkole językowej, kiedy miałam 16 lat, ale większość zapomniałam. Teraz odświeżam wiedzę na Duolingo. Rosyjski znam w bardzo niskim stopniu. Może trochę lepiej niż przeciętny Polak w moim wieku, ale tylko dlatego, że rozumiem ukraiński i znam cyrylicę (rosyjski wariant różni się od ukraińskiego tylko kilkoma literami – umiem oba). Zamierzam kiedyś opanować rosyjski w stopniu umożliwiającym komunikację. Obecnie staram się nauczyć jeszcze jednego języka, którego nie uwzględniłam w zestawieniu na infografice – norweskiego.

Czy naprawdę zawsze rozmawiamy po polsku?

Tak. Chociaż czasem próbujemy rozmawiać po ukraińsku (ale dawno się to nie zdarzyło). Pewnie takich sytuacji będzie więcej, gdy pojawi się na świecie nasza córka. Jeśli brakuje nam słów, tłumaczymy co chcemy powiedzieć posiłkując się wszystkim tym, co mamy w głowie (wychodzą z tego czasem niezłe językowe debaty). Jeśli jest z nami ktoś, kto nie zna polskiego, dostosowujemy do niego język, więc zdarzało nam się wspólnie z kimś rozmawiać także po angielsku. Czasem oglądamy w tym języku filmy lub seriale. Kiedy ja rozmawiam po francusku, Olehowi często udaje się zgadnąć, co mówię. Ja natomiast podpytuję go okazyjnie o rosyjskie słowa. Zdarza nam się oglądać bajki po rosyjsku. Wbrew temu, co myśli większość osób, on nie nauczył mnie ukraińskiego. Posiłkowałam się głównie internetowymi kursami, tylko czasem podpytując go o niektóre wyrażenia.

Dziecko

Lilia będzie wychowywana metodą OPOL – one person, one language. Oleh będzie mówił do niej w swoim ojczystym języku, a ja w swoim. Będzie to wymagało od niego trochę wysiłku, bo obecnie w domu ukraińskiego nie używamy prawie wcale, poza kilkoma słowami, które weszły w użycie na równi z takimi wymyślonymi przez nas samych 😉 Między sobą dalej zamierzamy rozmawiać po polsku. Prawdopodobnie pierwszym językiem obcym, jaki wdrożymy Lilii będzie francuski – z angielskim i tak zetknie się dość szybko, pewnie już w przedszkolu, albo nawet w otoczeniu. Czy mała będzie poliglotką? To zależy w dużej mierze od jej chęci, ale mamy nadzieję, że pójdzie w nasze ślady. W końcu umiejętność posługiwania się językami obcymi oznacza nie tylko narzędzie przydatne w wielu sytuacjach, ale i bardziej lotny umysł.
Według badań naukowych dzieci po urodzeniu żywiej reagują na języki, które słyszały już w łonie matki, niestety Lilia nie ma zbyt wiele szans, żeby słyszeć ukraiński. Na razie pływa jeszcze w moim brzuchu, więc dajmy jej święty spokój. Niech wyłapuje dźwięki z otoczenia i cieszy się pobytem w SPA jeszcze przez cztery miesiące. 😉